Byliśmy ciekawi plaży w Negrill jak i samej miejscowości. Plaża jest długa, ma niby 7 mil, ale jest bardzo wąska. Nie jest tak bardzo komercyjna jak niesie wieść. Większość ośrodków to mniejsze biznesy, hoteliki, pensjonaty, a nie wielkie molochy. Miejscowość sama w sobie za bardzo nic nie oferuje. Większy sklep, bank, burger king, sklepy z pamiątkami, lokalne sklepiki... Przeszliśmy plażę, zjedliśmy obiad (dziś najsłabsze danie wyjazdu wybraliśmy) w barze na plaży, poczytaliśmy książki. Po południu zasiedliśmy na naszym balkonie i zajęliśmy się planem naszej dalszej podróży. Mamy też nasze małe obowiązki... Obecni panowie w naszej willi też mieli swoje obowiązki, palili do nocy...
Trawa jest tutaj już legalna ( można mieć na własny użytek 5 roślin) i bardzo popularna - dużo osób pali. Nie było dnia aby ktoś nam nie proponował trawki. Ale nawet nie wiemy jakie są ceny. Dużo turystów paliło, więc chyba drogo nie jest. Na wzgórzach Orange Hill, tu gdzie mieszkamy, są plantacje marihuany, ale nas to po prostu nie interesowało.
A wieczorem, gdzieś w okolicy, ktoś postanowił posłuchać muzyki, po jamajsku... Słuchali oni, my i jeszcze wielu innych... Nie ważne która jest godzina, ważne że leci muza na całą wioskę... cudownie...