U naszych gospodarzy zamówiliśmy śniadanie. Dziś byliśmy zaskoczeni, jak duży posiłek dostaliśmy i jak różnorodny. Kawa (siekiera), świeży sok, omlet z warzywami, serem i szynką, ciastka, bułki, wielki talerz owoców, banany.... to największe śniadanie na Kubie! Tutaj czujemy się naprawdę wyjątkowo i szczerze cieszymy się, że tu trafiliśmy.
Z samego rana pojechaliśmy do Trynidadu, aby kupić bilet do Santa Clary, z której odlatujemy do Meksyku. Dostaliśmy bilet na 7 stycznia, więc parę dni tutaj sobie posiedzimy. Trynidad dziś był znowu głośny i upalny, dobrze że tu nie śpimy.
Z Trynidadu wzięliśmy autobus turystyczny na plażę Ancon. Jesteśmy pełni podziwu dla kierowcy, który kieruje po wąskich uliczkach piętrowym autobusem.... autobus ma cztery kursy na plażę i przejazd nim jest tańszy (5 CUC/os/dwie strony) od taxi (8CUC w jedną stronę).
Plaża Ancon jest piękna, długa, znajduje się tam tylko kilka starych komunistycznych hoteli, woda jest błękitna. Na plaży są parasole, leżaki, kilka lokalnych barów z cenami do przyjęcia. Całe popołudnie spędziliśmy na plaży i wróciliśmy do domu pod wieczór. Nasz gospodarz, jak zawsze uśmiechnięty przyniósł nam kawę, z troską popytał jak minął dzień.
A wieczorem bujaliśmy się znowu na tarasie. Mamy w planach kupić bujane fotele do naszego domu, będziemy czuć się jak na wakacjach, nawet kiedy będziemy w pracy....
Cygarko też było...