Koniec jakiegoś etapu podróży zawsze prowokuje do jakiegoś podsumowania, do refleksji o tym, co przeżyliśmy. Nam Kuba bardzo się podobała i spełniła wszystkie nasze oczekiwania.
W kilku słowach:
1.Casa particular- możliwość poznania życia zwykłych ludzi, zobaczenia ich domów, poznania rodzin. Byliśmy w różnych domach, w takich w których były pieniądze i w takich, w których ich brakowało. Czasami zostawaliśmy na noc, choć warunki nie do końca nam odpowiadały, bo było nam po prostu szkoda gospodarzy. Domy były w różnym stanie, czasami pomimo że sypał się tynk, to i tak pachniało czystością. W naszym przypadku nie mieliśmy złych doświadczeń, zawsze spotykaliśmy się z faktem że Gospodarze bardzo się starali i dbali o to, abyśmy byli zadowoleni i polecali ich innym podróżującym.
2.Ludzie - życzliwi, doświadczeni przez życie, wciąż wierzący w lepsze jutro..
3.Havana - niesamowite miasto. Z jednej strony jest tak zaniedbane, że wygląda jak po wojnie, z drugiej strony odremontowane fragmenty przywracają urok i blask dawnej Hawany. Miasto kontrastów, biedy, słońca, muzyki, roztańczonych ludzi, barów...
4.Klimat - przez dwa tygodnie mieliśmy tylko dwa dni nieco gorszej pogody. Obecnie jest zima, ale dla nas jest jak piękne lato!
5.Bary - otwarte do późnych godzin nocnych, z głośną muzyką i pysznymi drinkami.
6.Rum, kawa i cygara - tanie i dobre używki, które wyjątkowo smakują tutaj, na miejscu.
7.Jedzenie - mnie nic za bardzo nie zachwyciło, za to Adrian polubił danie “ropa vieja” (w tłumaczeniu stare ubranie!) - coś w rodzaju gulaszu. Jedliśmy dobre ryby, owoce, ale nie było to coś, za czym będę tęsknić. Porcje nie były duże.
8.Stare samochody - niejednokrotnie czuliśmy się jak przeniesieni w czasie, szczególnie kiedy wokól nas były stare auta, ciężarówki (i niestety masa spalin), rowery, riksze, konne zaprzęgi..
9.Sklepy - te z bardzo ograniczonym asortymentem, z kolejkami kiedy była dostawa. I te z niewiele szerszym wyborem droższych towarów, kiedyś tylko dla turystów.
Z dużym żalem żegnamy Kubę i za chwilę powitamy Meksyk. Ahoj przygodo! to dopiero połowa naszego wyjazdu :-)