W Meksyku bardzo dobrze radzi sobie Uber. Dziś po śniadaniu zjedzonym w znajomej już Tacos-iarni i kawie w znajomej już kawiarence, zamówiliśmy ubera rano na dworzec Oriente, aby jechać do Puebla. Dworzec jest bardzo nowoczesny i czysty. Kupiliśmy bilety u przewoźnika ADO, oddaliśmy bagaże i ruszyliśmy w drogę porządnym autobusem. Niestety, wpadliśmy w masakryczny korek, spowodowany głównie kolejkami na stacje paliw (teraz jest jakaś gruba afera z paliwem). Dwie godziny wyjeżdżaliśmy z miasta. Podróż miała trwać 2h 15min., a trwała ponad 4 godziny. Na pocieszenie można śmiało twierdzić, że duży odcinek trasy przebiegał przez bardzo malownicze, górskie tereny. W rezultacie dojechaliśmy do Puebla późnym popołudniem. Znowu skorzystaliśmy z ubera z dworca do hotelu. Miasto jest duże, trochę przytłaczające. Centrum historyczne to piękny, stosunkowo mały plac, dużo kościołów, całkiem zadbane kamienice. Niestety im później, tym głośniej było na ulicach i powoli zaczynało już nas to męczyć. Głośna muzyka, naganiacze, sprzedawcy wszystkiego i jeszcze więcej, samochody, klaksony...