Adrian z rana wyglądał słabo, a czuł się jeszcze gorzej niż słabo... Nie pijcie mezcala! To jest trucizna! ;) Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na autobus. Zdecydowaliśmy się na małego busa, bo jedzie tylko 7,5 godziny, a nie 11 godzin jak duży autobus.
Przez pierwsze dwie godziny wszystko było w miarę dobrze. Niestety przez następne 5,5 godziny droga była tak kręta, że myśleliśmy że padniemy. Nie byłam w stanie czytać książki, musiałam mieć zamknięte oczy i naprawdę wysilałam się aby zapanować nad swoim żołądkiem. Nie tylko my tak cierpieliśmy.. więc nie była to wina mezcala... Dodam tylko że przez te 7,5 godziny przejechaliśmy 250 km... w tym szerokie na ponad 120 km góry.
Dojechaliśmy do Puerto Escondido lekko wykończeni. Okazało się, że kupiliśmy przez booking super nocleg, na samej plaży Zicatela z widokiem na ocean. Jest pięknie! Życie powróciło w nas szybko.
Wieczorem powłóczyliśmy się jeszcze po okolicy, w ramach małego rekonesansu. Ceny jedzenia są o wiele wyższe niż wcześniej, czyli mamy mały resorcik. Miejscowość nad oceanem jest cudna. Szeroka plaża, nie ma prawie wcale ludzi, nie ma wielkich hoteli. Krajobraz to woda, palmy i niska zabudowa. Jest pięknie!