Znowu mało spaliśmy, bo nie mogliśmy się nagadać ;). Dziś dużą część dnia spędziliśmy z Maćkiem. Udzielił nam wielu cennych rad, m. in. jak prowadzić samochód i poruszać sie po ulicach Iranu. Oczywiście całe miasto jest zakorkowane i poruszanie po nim idzie bardzo, bardzo wolno. Taki urok.
Zobaczyliśmy Milat Tower. Wieża robi wrażenie, jest najwyższa w Iranie i 6 co do wysokości na świecie - ma 435 metrów. Znajduje sie tam też centrum konferencyjne i restauracja. Oczywiście wypiliśmy tam kawę i popatrzyliśmy na rozległy Teheran. Niestety nie było widać dobrze pięknych gór na północy miasta, bo smog zazwyczaj jest tutaj koszmarny.
Następnym punktem do zwiedzania był Most Natury (Tabiat bridge). Lekko futurystyczna budowla spinająca dwa parki w centrum. Bo trzeba przyznać że w odróżnieniu od innych stolic, w Teheranie jest dużo zieleni. Na kolację pojechaliśmy na Darband. To bardzo popularna wśród turystów i mieszkańców północna dzielnica, wieczorem pięknie oświetlona, z wieloma restauracjami i straganami wzdłuż szlaku biegnącego w góry. Jedzenie było super, wszystko świeże, podane ze smakiem, a i pierwsze kotki też nakarmione :)