Rano Maciek podwiózł nas do wypożyczalni samochodów. Maćku, jeszcze raz dziękujemy za wspólny czas i rozmowy do późnej nocy... wrócimy jeszcze ;)
Wypożyczenie auta poszło bardzo sprawnie, spisaliśmy protokół, obdrapania samochodu i w drogę...
Jazda w Iranie to nie lada wyzwanie, szczególnie dla kogoś z naszej części świata. Bierzemy do serca porady Maćka- spokojnie, bez nerwów, łagodnie... Adrian na razie daje radę. Bez większych problemów udało nam się wyjechać z Teheranu, bo dziś było jakieś święto i miasto nie było totalnie zakorkowane jak wczoraj. Nie zmienia to faktu że po drodze i tak zaliczyliśmy korki, gdzie na 3 pasach stało średnio 7 samochodów obok siebie... Precyzyjna robota - kierowanie samochodem.
Po drodze zajechaliśmy do Qazvin aby zobaczyć Karawanseraj sad al-Saltane z epoki Kadżów. Zajazd jest pięknie odremontowany, z dziesiątkami sklepików i kilkoma dziedzińcami wokół. Budynek jest piękny, wielki i naprawdę robi wrażenie. Dziś większość sklepików jest zamknięta bo mamy święto. Przeszliśmy się po miasteczku które jest prowincjonalne i senne, ale ma swój urok. Chcieliśmy wejść do pałacu Czehel Sotun, ale strażnik nie chciał zapłaty w pieniądzach ale kartą. Tłumaczyliśmy mu, że karty nie mamy, ale pan nie ogarniał angielskiego, więc uznaliśmy, że dziękujemy bardzo.
Wypiliśmy pyszną kawę, kopiliśmy worek daktyli i ruszyliśmy w dalszą drogę. Prawie cała drogę jechaliśmy autostradą, po której nie mogą jeździć tiry (jada starą drogą). Jakość dróg jest naprawdę dobra i gdyby tylko kierowcy przestrzegali przepisów to wszystko byłoby o wiele prostsze (dla nas oczywiście).
W okolicach Rudbar zatrzymaliśmy się na nocleg, bo robiło się już ciemno, a my nie lubimy jeździć po nocy. Poza tym mamy nadzieję się w końcu wyspać, bo Teheran nie śpi nigdy, a my w nim spaliśmy mało;)
Autostrada kończy się przed Rudbar i cały ruch nagle musi przejechać przez miasteczko. Smog w powietrzu jest odczuwalny pomimo tego że wokół są góry.
Jedyny hotel w okolicy jest całkiem przyzwoity, zapłaciliśmy za nas 3 300 000 riali czyli jakieś 110 zł (o pieniądzach jeszcze kiedyś napiszę bo to ciekawy temat). Całkiem czysto, pokój po remoncie, łazienka przed remontem :-)
Na kolację zjedliśmy całkiem dobrą zupkę, a na ulicy kupiliśmy jeszcze oliwki (region słynie z upraw oliwek) i pistacje.
Dużo wrażeń dziś, problemy z internetem..