Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Iran, Oman, Kuwejt 2019    Zima zaskoczyła drogowców
Zwiń mapę
2019
21
lis

Zima zaskoczyła drogowców

 
Iran
Iran, Kermān
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6871 km
 
Całą noc i ranek padał deszcz. Byliśmy zaskoczeni tym faktem i trochę może rozczarowani, bo chciałam porobić jeszcze zdjęcia na pustyni. Nie miało to już sensu, po pierwsze przez światło i brak słońca, a po drugie przez totalne błoto. Piękny piasek z pustyni wczoraj dziś był mazią, która skutecznie oblepiała wszystko co tylko było w zasięgu. Czekała nas droga przez góry do Kerman. Po drodze widzieliśmy rwące potoki, które pojawiały się nie wiadomo skąd. Pierwszy raz od naszego przyjazdu padał deszcz i pierwszy raz w wyschniętych korytach rzek widzieliśmy wodę.
Im wyżej wjeżdżaliśmy w góry, tym bardziej obniżała się temperatura. W rezultacie spadła do minus 5 stopni, a deszcz zamienił się w śnieg. Jeszcze wczoraj pisałam, że nie chciałabym jeździć po górach na letnich oponach w śniegu, a dziś właśnie z tym się mierzyliśmy. Zapeszyłam... Irańczycy jeździli dziś chyba trochę wolniej. Po drodze widzieliśmy nawet pług do odśnieżania. Warunki drogowe i tak był słabe: śnieg, duża mgła i bardzo słaba widoczność. Mieliśmy nadzieję, że za górami powita nas słońce. Niestety było jeszcze gorzej. Przed miastem temperatura podniosła się do zera, ale i tak nadal padał śnieg. Szczerze mówiąc nie byliśmy mentalnie przygotowani na taka pogodę, bo na pustyni było ponad 10 stopni.
Sprawnie przejechaliśmy przez miasto i znaleźliśmy hotel. Uznaliśmy, że przeczekamy śnieg i później pójdziemy pozwiedzać.
Po południu ruszyliśmy do centrum. Kerman wydaje się spokojnym miastem, a może to tylko złudne wrażenie z powodu zimna? Szczerze mówiąc nie mieliśmy dziś dużej przyjemności z chodzenia po mieście, bo było zimno. Zwiedziliśmy kompleks Gandżali Chan - karawanseraj, łaźnię (w której jest muzeum), bazar Vakil, meczet piątkowy. Na koniec poszliśmy jeszcze zobaczyć zaratusztriańską świątynię ognia, w której nieprzerwanie pali się ogień. Świątynia jest mała i niepozorna, za szybami widać wielki metalowy kielich w którym pali się ogień. W drugim budynku znajdowało się muzeum, które można sobie odpuścić. My weszliśmy, pooglądaliśmy, a przy okazji ogrzaliśmy się ;).
Do hotelu wróciliśmy tutejszym uberem czyli snappem. W całym Iranie nadal nie ma internetu, ale ta aplikacja jakoś działa. Jest zgapiona z Ubera, ale nazywa się inaczej... za przejazd przez całe miasto zapłaciliśmy grosze, około 2 złote. Wiele aplikacji które używamy w Polsce tutaj nie działa, albo ma swoje lokalne odpowiedniki.
Jak już wspomniałam nadal nie ma internetu, dziś w restauracji próbowaliśmy zagadać właścicielkę o sytuacje w Iranie. Bardzo się pilnowała aby za dużo nie powiedzieć. Prawdopodobnie na całym zachodzie kraju nadal są protesty ludzi, miasta są blokowane, nie ma wjazdu. Nie wiadomo kiedy znowu będzie internet. W tv pojawiają się informacje, że za protestami stoi Ameryka i była to raptem migawka. A potem był pół godzinny program o protestach w Boliwii i Chile... Wieczorem grzejemy się w pokoju i cieszymy z tego, że mamy ciepło. Dziś pogoda dała nam trochę w kość. Mam nadzieję, że jutro znów zaświeci słońce.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017