Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Kenia, Uganda, Ruanda 2007    Małe podsumowanie
Zwiń mapę
2007
15
wrz

Małe podsumowanie

 
Kenia
Kenia, Mombasa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11039 km
 
Tradycyjnie spałam dobrze i tradycyjnie Adrian spał źle… Obudził się o 2 w nocy z powodu…ciszy … Głośno źle, cicho też źle. Niesamowity jest ten hałas otaczający nas w ciągu dnia, można się do niego przyzwyczaić tak, że już się go nie zauważa, ale bardzo męczy umysł. Wokół nas kakofonia dźwięków: podniesione głosy ludzi nawołujących do zakupu czegoś, informujących o kierunku jazdy, setki klaksonów przypominających o autach, w których są zainstalowane, wycie starych silników, nawoływania z meczetu… I jest to hałas trwający ciągle, czasami wręcz jeszcze bardziej nasilający się. Jeśli wciąż od otworzenia oczu do ich zamknięcia tkwimy w tym hałasie, to się do niego przyzwyczajamy i nienaturalna dla nas staje się cisza.
Dziś wstaliśmy wcześnie rano, przed 7, mamy małe „raise fiber”. Adrian skoczył do sklepu po bułeczki na śniadanie, po drodze załatwił jeszcze taxi za 500 wariatów ( cena dla białych wynosi generalnie 900, dodam na marginesie…). Dziadek był w szoku, że biali a tak dużo wiemy o transporcie w Mombasie: cenach, układach pod lotniskiem…Nie mają czarni z nami też lekko, tak jak my nie mamy z nimi.
Na lotnisku jesteśmy zaskoczeni ilością białych. Ale duży worek się rozwiązał. Opaleni biali, zrelaksowani po pobycie w super hotelach. A w głowach nadal mają stereotypy o Afryce. Obserwujemy ich i nie podoba nam się wiele zachowań. Biali są aroganccy, obrażeni, że stoją w dużej kolejce do odprawy, że gorąco, że nadbagaż, że zmęczeni. Nie potrafię być tolerancyjna, wkurza mnie ich zachowanie!
W ramach relaksu przeszliśmy się jeszcze po sklepach na lotnisku i szybciutko zapakowaliśmy się do samolotu. Lecimy do domu, do Jodusia… Powinnam się cieszyć, ale nie umiem, jest mi smutno, bo kończy się ta przygoda. Cieszę się, że nie było większych problemów, że jesteśmy zdrowi, że plan wycieczki zrealizowany. Ale teraz znowu rok czekania i codzienna proza życia. Pocieszające jest jednak to, że wszystkie emocje, uczucia, których doświadczyłam, mają już swoje miejsce w moim sercu i umyśle. I jestem bogatsza o …. kolejne doświadczenia. Więc jakoś przeżyję kolejny rok w oczekiwaniu na kolejną przygodę.
Cieszę się, że poznaliśmy chłopaków. To było dla nas też duże doświadczenie. Pokazało nam dobre i złe strony wypożyczenia auta na cały wyjazd, podróżowania w większej grupie. Mamy się spotkać w Polsce, ciekawe czy się uda. Jestem pod wrażeniem naszego wspólnego dogrania, dogadania. Afryka dała nam tą znajomość, czuję, że to początek dużej zażyłości i mam nadzieję, że Filip, Piotr i Paweł mieli podobne odczucia.
Tyle różnych emocji dostarczyła ta podróż, tyle niesamowitych przeżyć, wzruszeń, strachu czasami, ale i wielkiej radości. Afryka to zachwycający kontynent, pełen sprzeczności i kontrastów. Kenia, Uganda i Ruanda to kraje leżące obok siebie, ale jakże inne. Każdy z nich zachwycił nas czymś innym: Kenia- pięknymi plażami, Uganda- krajobrazami, Ruanda- porządkiem. Podróżowaliśmy samolotami, samochodem, pociągiem, promem, statkiem, autobusem, motorem. Były wizyty w stolicach, małych miejscowościach, ale też wioskach, parkach narodowych. Widzieliśmy góry, ocean, jeziora i Nil… wielki i zachwycający. Gdybym miała powiedzieć, co zrobiło na mnie największe wrażenie, to… mam mały problem. Ale będzie to przyroda, w szerokim znaczeniu: piękna górzysta Uganda, sawanna w Kenii i zwierzęta wolne i dostojne, tuz obok nas. Zachwyciły mnie goryle górskie! Dałabym wiele, aby tam jeszcze powrócić, ale to będzie możliwe za paaarę lat dopiero, jak objedziemy cały świat… Wtedy zaczniemy wracać. A do goryli wrócę, to już wiem.
Rozczarowało mnie natomiast jedzenie w Afryce. Niesmaczne potrawy, mały wybór smaków, ale też mało restauracji, brak kawiarni, mało owoców. Dokuczała trochę kapryśna pogoda. Brakowało mi muzyki na ulicach a w zadumę wprowadzali mnie spotykani często smutni ludzie, inni niż w Azji. Ale to nie przeszkadza w pokochaniu Afryki, czarnej Afryki…
Zawsze szczególne miejsce w moim sercu zajmują spotkani przez nas ludzie, zwykli ludzie. Często służący pomocą, życzliwi, uśmiechnięci, czasami może trochę wystraszeni, (choć pewnie nie mniej niż my). Ludzie, którym należy się szacunek, bez względu na to, co robią i gdzie żyją. Nigdy nie chcemy nadużywać ich zaufania, nie chcemy ich urazić. To my jesteśmy „intruzami” w ich świecie i to my musimy się dostosować. Jestem jednak zawsze ciekawa- ludzi. Co czują i dlaczego, co myślą i dlaczego? Z czasem zapominam ich twarze, ale pamiętam sytuacje, w których ich spotkaliśmy, kiedy byli dla nas życzliwi. Pamietam Billa, pana w autobusie do Masindi, Pastora, sklepikarzy przyhotelowych z Mombasy, pana z poczty w Kigali, dziewczynkę z przystani w okolicy Ssese... Niektórzy z nich obecni są na moich zdjęciach. Świat to ludzie a ludzie to uczucia a uczucia to emocje a emocje to … byle były to zawsze dobre emocje, czego i Wam życzę, codziennie, niezmiennie. Przyrodą należy się zachwycać, a ludzi należy szanować i kochać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017