Geoblog.pl    przedsiebie    Podróże    Kenia, Uganda, Ruanda 2007    Goryle górskie!!!!!!!!!!!!!
Zwiń mapę
2007
03
wrz

Goryle górskie!!!!!!!!!!!!!

 
Uganda
Uganda, Bwindi NP
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9317 km
 
Pobuda (nie mylić z pobudką, której wydźwięk jest zawsze milszy od pobudy) była ciężka po długiej, bo dość chłodnej nocy. Dobrze, że mieliśmy już kocyk, ale i tak 2 razy obudziłam się. Zaskoczyła mnie też wilgoć zalewająca namiot i okolicę.
Adrian z Pawłem i Piotrkiem siedzieli do 1 w nocy i grali w karty. Filipowi udało się załatwić wejściówkę po kimś, kto wcześniej zarezerwował wstęp i nagle się rozchorował, więc wiedział, że idzie rano do goryli, ja natomiast miałam nadzieję, że uda się jeszcze coś dla mnie załatwić.
Dziennie do parku mogą wchodzić tylko 24 osoby. Spędzamy z gorylami tylko pół godziny, ale i tak jestem szczęśliwa. Zdążyłam się już z radości, emocji popłakać, ale biorę się w garść, bo tak mocno bije mi serce, że latają mi ręce i robię poruszone zdjęcia. W podglądanym stadzie, na czele stoi tzw. silverback, wielki goryl, ważący około 300 kg, podporządkowani mu są pozostali członkowie grupy, około 10 dorosłych osobników i dwójka małych czteromiesięcznych dzieciaczków. Maluchy są śmieszne, nieporadne, psocą, uciekają matce. A mamuśki mają pełne ręce roboty… Próbują zapanować nad małymi, tulą je, całują, głaszczą, iskają się. Dzieciaki mają śmieszne fryzury, jakby włosy zaczesane do tyłu, roztrzepane. Generalnie goryle mają luz, wyglądają jakby odpoczywały po obiedzie, część leży, śpi…
Jest średnie światło do tego, aby je fotografować, więc zmieniamy pozycje stojąc na zboczu górki. Niewygodnie jest ustać dłużej w jednej pozycji, bo zbocze jest strome, ale obserwujemy goryle górskie, więc góry muszą być. Co jakiś czas przywódca pomrukuje przerażającym basem i wtedy nasi przewodnicy też pomrukują, udając, że jesteśmy innymi gorylami, które przyszły w odwiedziny.
W Parku Bwindi znajdują się trzy grupy goryli, które mogą być odwiedzane przez ludzi. Stado liczy średnio do 15 osobników. W ciągu dnia non stop obserwuje je tropiciel i regularnie podaje pozycje, gdzie się aktualnie znajdują. Goryle górskie występują właśnie w tym rejonie, w którym jesteśmy, na pograniczu Rwandy, Ugandy i Kongo. Ze względu na bezpieczeństwo turystów, z każdą grupą tropiącą goryle idą żołnierze z bronią, ponieważ parę lat temu rebelianci zamordowali kilku turystów. Opłata za wstęp na tropienie jest bardzo wysoka – 500$ za osobę i w rezultacie te pieniądze pozwalają przeprowadzać badania na gorylach, zachować ten gatunek na ziemi. Jest to opracowany system turystyki ekologicznej, która nie zaburza prawdziwego środowiska, a pozwala jeszcze zarobić. W parku jest wiele grup goryli, ale jak już wspomniałam, tylko kilka z nich można tropić, reszta żyje całkowicie w oderwaniu od ludzi, chociaż są im tak bliskie genetycznie … i mogą chorować na te same choroby, co my. Dlatego też chore osoby nie mogą się do nich zbliżać, turyści są pytani o stan zdrowia, w przypadku przeziębienia, kataru nie ma wstępu do parku.
Musimy odpocząć, odreagować. Wypijamy po butelce „sody”- jak to się określa tutaj gazowane napoje i każdy chwali się, jaki fotki zrobił, opowiadamy o swoich emocjach, wrażeniach. Panowie pomimo tego, że z natury są bardziej gruboskórni, niż kobiety, też przeżywają i są podekscytowani. A co dopiero ja, w sytuacjach pospolitych wylewna, a co dopiero w ponadprzeciętnych –ocean emocji mnie zalewa, jestem szczęśliwa! Tu i teraz.
Pakujemy się, co idzie nam coraz lepiej, stajemy się już specjalistami w tej dziedzinie, wiemy już, co, gdzie włożyć, aby nie leciało nam na głowę. Ja jestem skromną asystentką Filipa i Adriana, ale i tak jestem z nas dumna jak sobie radzimy z tym tematem. My, z tylniej ławki wiemy już dobrze jak odczuwa się uderzenie czajnikiem po głowie, kosmetyczką, stolikiem, bochenkiem chleba wypadającym z worka czy innym tobołem. Na koniec decydujemy się jeszcze na kąpiel. Dla mnie to wczasy w SPA, ponieważ woda była ciepła, mydełko pachnące, drzwi zamykane na zamek… I nie pozostaje nam nic innego jak ruszać dalej, przed siebie, nad Jezioro Bunyoni.
Zatrzymujemy się jeszcze w wiosce, aby zakupić jakieś pamiątki. Schodzi nam na tym ponad godzina, wszyscy robimy zakupy na jednym kramiku i Piotr negocjuje rabacik – 27%.A później przeżywamy dramat przy pakowaniu, bo maski, figurki i reszta tego całego drewna nie komponuje się dobrze z pozostałymi gratami.
Droga jest fatalna, szybko zrobiło się ciemno. Trochę za bardzo się wyluzowaliśmy i zgubiliśmy drogę. W lekkiej panice, ogólnym bałaganie szukamy latarek (moja INOVA zawsze pod ręką) i próbujemy odnaleźć się na mapie, co wcale nie jest proste. W wioskach już ciemno, nie ma ludzi na drogach, wszystko wymiera, kiedy zachodzi słońce. Czuję się trochę jakbym grała na loterii, bo tak sobie losujemy, czy skręcamy drogą w lewo czy w prawo. Nie ma znaków drogowych, nazw miejscowości, „czarny dziki zachód”. Wreszcie jakaś wioska, ludzie pomagają nam dojść do porządku na mapie, wiemy, że źle pojechaliśmy, mamy godzinę w plecy. Najbardziej zły na tą sytuację jest Piotr, który kieruje całą drogę, jest najbardziej przemęczony, bo ciągle musi być skupiony, ale dzielny jest i świetnie sobie radzi. Wszyscy padamy na przysłowiową „twarz”, droga jest tak złej, jakości, że nie ma szans aby usnąć, ponieważ to ciągła walka z dziurami. Momentami tak trzęsie, że nie mogę zapanować nad swoim cialem i mam już kolejnego guza…
Raz taplamy się w błocie, za chwilę pył nie pozwala nam oddychać. Trudno i wolno podróżuje się po Afryce, a biorąc pod uwagę że panuje już totalna ciemność, to wcale nie powinniśmy tak podróżować. Zrobiliśmy 90 km przez 6.5 godziny. To już E15, średnia prędkość 15 km/h.
Wreszcie udaje nam się dojechać na camping. Niestety graty musimy dość daleko przenosić z auta na pole. Jesteśmy już tak zmęczeni, że wszystko nam już jest jedno. Mechaniczne wykonywanie tego, co musimy. Ja jestem tak zmęczona, że nie mam już siły na kolację- kanapkę z dżemem. Idę spać, duuużo wrażeń dziś było. Jutro planujemy spać do bólu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Zosia
Zosia - 2018-09-26 15:34
Świetna relacja! Trekking żeby zobaczyć goryle jest moim marzeniem, lecimy do Ugandy w czerwcu 2019 proszę o informacje jak można dostać permit na wycieczkę? Czy jest to pozwolenie od parku i stamtąd ktoś z nami idzie w teren czy załatwia się to gdzie indziej?
 
 
przedsiebie

Ania i Adrian
zwiedzili 39% świata (78 państw)
Zasoby: 636 wpisów636 1292 komentarze1292 4444 zdjęcia4444 14 plików multimedialnych14
 
Nasze podróżewięcej
02.11.2019 - 15.12.2019
 
 
11.12.2018 - 30.01.2019
 
 
31.10.2017 - 15.12.2017